„Jestem pisarzem podróżniczym — jest jedno nadmorskie miasto w Wielkiej Brytanii, które każdy powinien odwiedzić przynajmniej raz”

Amerykański podróżnik, który wielokrotnie powracał do Wielkiej Brytanii, twierdzi, że jest jedno nadmorskie miasteczko, które wyróżnia się spośród innych.
Mówi, że krajobrazy i historia miasta czynią je „niesamowitym” miejscem i od razu zrozumiała, dlaczego stało się ono inspiracją do napisania światowej sławy powieści. Dodała, że w niektórych częściach miasta czujesz się dokładnie tak, jakbyś „spacerował po filmie”.
Michelle Jensen założyła Travel Her Story 12 lat temu, mając na celu inspirowanie i doradzanie innym, a także znalezienie źródła dochodu.
„Kilkakrotnie podróżowałam po Wielkiej Brytanii, a moim ulubionym miastem jest Whitby ze względu na krajobrazy i historię” – powiedziała Michelle, która mieszka w Kalifornii.
Dodała: „Przylatując z Edynburga, początkowo byłam przytłoczona i musiałam wlec walizkę pod górę Whitby, ale gdy zobaczyłam niesamowity widok na opactwo po drugiej stronie zatoki, zrozumiałam, dlaczego Bram Stoker zainspirował się do napisania Draculi właśnie tutaj.
„Po zostawieniu bagażu pospacerowałem po ulicach tego nadmorskiego miasteczka, podziwiając Łuk Wielorybi, pomnik kapitana Cooka, zjadłem rybę z frytkami w Magpie Cafe, a potem usiadłem i oglądałem zachód słońca na ławce poświęconej słynnemu pisarzowi.
Następnego dnia, gdy zapadła mgła, wspiąłem się po 199 kamiennych schodach, z których roztaczał się rozległy widok na port i miasto Whitby. Wzdłuż ścieżki znajdują się ławki, które podobno zostały stworzone dla tych, którzy wnosili trumny na wzgórze, aby mogli odpocząć.
Whitby słynie z kilku powodów, wykraczających poza rozległą plażę i piękne krajobrazy. To właśnie ono zainspirowało Brama Stokera do napisania „Drakuli” – Opactwo Whitby, które podobno szczególnie zainspirowało autora, wciąż góruje nad miastem. To również tutaj kapitan Cook nauczył się żeglować, zanim wyruszył w podróż na dalekie krańce świata. W dawnym domu w mieście znajduje się obecnie muzeum jego imienia, które zgłębia jego życie i dziedzictwo. To również wyjątkowe miejsce dla miłośników skamieniałości, ponieważ wiele z nich wyrzucanych jest na brzeg.
Osoby pragnące przywieźć do domu coś wyjątkowego mogą kupić Whitby Jet, półszlachetny organiczny kamień szlachetny, który przez miliony lat powstawał ze skamieniałych szczątków drzew.
Michelle, która wychowała się w Nowym Jorku, mówi, że skorzystała z audioprzewodnika podczas zwiedzania opactwa i muzeum, co „bardzo jej się podobało”.
„Krótki spacer dzielił mnie od cmentarza przy kościele św. Marii. Zabawne, że musieli umieścić na drzwiach tabliczkę z napisem: „Proszę nie pytać, gdzie jest grób Drakuli, bo go nie ma. Dziękuję”.
„Mimo że nie znajdziemy tam tego fantastycznego stworzenia, w tym pięknym kościele otoczonym nagrobkami naprawdę można poczuć się, jakbyśmy brali udział w scenie z filmu o wampirach.
„Po zejściu po schodach udałem się do Muzeum Pamięci Kapitana Cooka. Mieści się ono w Domu Walkera, należącym do kapitana Johna Walkera, u którego James Cook odbywał praktykę w 1746 roku. Obecnie jest to niezwykłe muzeum, które koncentruje się na kapitanie Cooku i innych osobach, które przyczyniły się do odkryć geograficznych jego czasów.
„Najbardziej intrygujące wydało mi się to, jak kapitan Cook wyprzedził swoje czasy, eliminując szkorbut u swojej załogi, nalegając na zdrową dietę. Chociaż nie rozumiał naukowych powodów, dla których zbilansowana dieta odgrywa rolę w utrzymaniu zdrowia załogi, udało mu się utrzymać przy życiu większość z tych, którzy w przeciwnym razie zmarliby na innych statkach”.
Odwiedziła także na chwilę Whitby Lifeboat Museum, niewielkie muzeum, które kiedyś było stacją ratunkową RNLI, a obecnie upamiętnia wielokrotnie nagradzaną historię łodzi ratunkowych w Whitby. Odwiedziła także Whitby Museum, które przedstawia życie tego historycznego nadmorskiego miasteczka od epoki jurajskiej do dnia dzisiejszego.
„Ostatnie popołudnie spędziłam przeczesując plażę Whitby w poszukiwaniu skamieniałości. Chociaż podobno lepszym miejscem do poszukiwań jest plaża Saltwick Bay, nie miałam czasu, żeby tam dotrzeć, więc zamiast tego udałam się tuż pod pomnik kapitana Cooka” – powiedziała Michelle.
„Spotkałem na plaży innych, którzy byli tam już kilka razy i mówili, że znaleźli tam skamieniałości, ale tym razem nie mieli szczęścia. Najwyraźniej to, czy jakieś prehistoryczne skamieniałości zostaną wyrzucone na brzeg, zależy od pogody. Chociaż niczego nie znalazłem, spacer po plaży i tak był bardzo przyjemnym sposobem na podziwianie krajobrazu”.
Możesz odwiedzić bloga Michelle's Travel Her Story tutaj .
Daily Express